sobota, 22 grudnia 2012

Prolog




Prolog 



Krzątałam się po pokoju, w poszukiwaniu ostatnich niezbędnych rzeszy. Ciemność nie ułatwiała mi pracy. Błądząc rękoma po omacku przewróciłam jedną z wielu ramek. Uniosłam ją do różdżki dającej słabe światło, aby zobaczyć co przedstawiała. Ja, Giny, Parvati, Harry, zamroczony Ron, uśmiany Zabini i Malfoy, Draco Malfoy. Nie potrafiłam tego tak zostawić. Otworzyłam okno, a moje włosy szarpną, lodowaty wiatr. Posłałam fotografię, daleko stąd. Z powrotem weszłam do środka i przymknęłam powieki. Spod nich wydostały się łzy, bólu i smutku. „Otrząśnij się! Granger! Jesteś dorosła”.
Cichutko weszłam do sypialni rodziców. Mama i tata. Moi rodzice. Z rozdartym sercem zbliżyłam się do pogrążonych we śnie i zaczęłam. Wypowiedziałam formułkę, którą miałam w gotowości od wielu lat. Rodzice byli muglami, ja jako czarownica, mogłam być dla nich ciężarem zbyt wielkim. Oto nadszedł czas, gdy odeszłam od nich, nie pożegnawszy się. Byłam potworem. Nie zostawiłam im nawet wspomnień. Nie mogli płakać nad swoją córcią, przyciskając do piersi moje zdjęcie, nie będą sobie myśleć „może teraz jest szczęśliwa”. Czy rzeczywiście to byłoby lepsze? To chyba tylko ja pragnęłabym, aby zostali przy mnie mimo iż będziemy bardzo daleko. Jednak tak będzie mniej boleśnie, dla nich oczywiście. Ja będę nosić w sercu ból. Stratę po tych najukochańszych rodzicach, tych, którzy już mnie nie znają. Zabrałam im córkę.
Ubrana w płaszczyk, szal, czapkę, kozaki stanęłam w drzwiach. Było zimno, a ona nie chciałam umrzeć z przemarznięcia. Teraz musiałam ułożyć sobie życie od nowa. Byłam sama. Obejrzałam się za siebie i ujrzałam wszystko co do tej pory było, czymś nadającym sens życiu, dodającym otuchy... Teraz było to cmentarzysko wspomnień.
Zamknęłam drzwi z żalem. Ciężki kamień leżał mi na sercu, a gardło ściśnięte, bolało przy oddychaniu. Łzy zasychały na policzkach, znacząc jaśniejsze ścieżki. Wokoło dudnił deszcz i huczał wiatr Wyjęłam różdżkę z kieszeni i aportowała się do „Dziurawego Kotła”. W kieszeni miałam wystarczająca ilość galeonów na najwyżej dwa dni z wyżywieniem. Tyle miałam czasu na znalezienie sobie miejsca w nowym, obcym świecie, bez pomocy bliskich.
Już tak musi być. Jestem rozbitkiem, jestem zerem. Odsunięta od świata, muszę sobie dać radę i zbudować nową przyszłość. Teraz fundamenty stawać będę sama... Będzie dobrze. Wszystko się ułoży. Tylko dlaczego tak bardzo bolało serce?


5 komentarzy:

  1. zapowiada się fajnie
    pozdrawiam,
    Angela

    OdpowiedzUsuń
  2. Wow fajne ale uważaj na takie błędy jak np mugle lub ,a ona nie chciałam umrzeć chyba
    Nie chciałam umrzeć tego też pilnuj
    Ogolnie ciekawe czytam dalej

    OdpowiedzUsuń
  3. Dopiero teraz znalazłam tego bloga. Prolog jest GENIALNY. Zapowiada się świetnie ��

    Całuski Olcia ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Super, ale lecę czytać dalej :D

    OdpowiedzUsuń