Aaa!!! Panikuję, bo nie wiem jak zareagujecie na ten rozdział! Aaa!!!
Okay, okay, głęboki oddech, będzie co ma być, nie ma czym się stresować, ale...
ja się TAK s t r e s u j ę!
Yhh!
Dobra, już was nie zatrzymuję, lećcie!
Rozdział 24
Stała
nad kołyską, wpatrując się w swojego malutkiego synka. Z jej
włosów spływały krople wody, wprost na podłogę pod jej stopami.
Chłopczyk wpatrywał się w nią swymi pięknymi, srebrnymi
oczętami, a ona uśmiechała się ciepło, ale zarazem smutno. Od
jakiegoś czasu w jej oczach gościł mrok. Przykrywał on radość
płynącą z życia i bycia matką. Starała się jak mogła i nie
było niedopatrzenia, którego by się dopuściła. Była idealna.
Nie pozwalała, aby chłopiec zapłakał, aby wystraszył go
nieprzychylny cień na ścianie, aby został sam, albo obudził się
ciemną nocą w mrocznym pokoju. Otaczała cały jego świat opieką.
Kochała te malutkie rączki, platynowe, krótkie włoski, często
uśmiechniętą twarzyczkę i jego zapach. Kiedyś myślała, że
jedynie Draco może pachnieć w ten sposób, ale mały Morgan
pachniał podobnie. Jego skóra miała podobną fakturę, włosy
lśniły słońcem, a oczy miały tą samą barwę.
Nigdy
nie czuła się równie nieszczęśliwa i uszczęśliwiona
jednocześnie. Każda sekunda spędzona z synkiem przypominała o tym
co straciła i co już nie powróci. Jednak bardzo kochała tą
malutką istotę, która nadawała sensu jej istnieniu. Przypominał,
że świat idzie dalej i nie czeka. Niedawno ona sama była podobnym
berbeciem, a teraz trzyma w rękach dziecko. Ostatnie pół roku
minęło zbyt szybko.
Śliczne
oczka zamknęły się, a ona delikatnie okryła chłopca kocykiem.
Pochyliła się nad nim i złożyła pocałunek na czółku, tak aby
ten się nie zbudził.
-Dziewczynka
z dzieckiem - Słysząc ten głos, gwałtownie obróciła się w
stronę drzwi do pokoiku. Niemalże upadła pod natłokiem doznań,
gdy w drzwiach ujrzała znajomą sylwetkę, identyczne włosy, oczy,
głos. Zbliżył się o kilka kroków, na co zareagowała niepewnym
krokiem w tył, osłaniając śpiące dziecko. Draco zatrzymał się,
widząc jej strach - Nie przeszedłem tu po krew. - wyszeptał. Jej
oczy nadal czujnie badały jego postawę, każdy ruch, oddech.
Zwracała też uwagę na zmiany w jego wyglądzie. Zdawał się być
jakby wyższy, co było niemożliwe, intensywnie pachniał cytryną i
miętą, jego platynowe włosy były nieco dłuższe i opadały na
jego oczy. Odgarnął je niecierpliwie i zwilżył usta. Poczuł
nagłą suchość w ustach. Jego serce dudniło w klatce piersiowej i
rwało się do biegu.
-Po co
tu przyszedłeś? - zapytała niemalże wrogo.
-Zabrałaś
mi coś - oświadczył robiąc kolejny krok do przodu. Ona również
przybliżyła się do niego, jednocześnie odgradzając od Morgana.
-Nie
mogłam odebrać ci czegoś, co nie należy do ciebie - odparła
sucho, stając pewnie na nogach. Była zdeterminowana.
-Merlinie
- szepnął w jej stronę - Czy ty myślisz, że przyszedłem tu, aby
uczynić makabrę? Pozwól z sobą porozmawiać - poprosił tonem, od
którego jej serce zabiło mocniej.
-Idź
do salonu, zaraz przyjdę - poleciła. Obróciła się za siebie i
musnęła dłonią, ciepły policzek syna. - Śpij spokojnie, skarbie
- szepnęła w przestrzeń.
Malfoy
usiadł sztywno na małej bordowej kanapie. Obicie z pluszu było
bardzo miłe w dotyku, tak jak pięć poduszek. Ogólnie salon był
średniej wielkości, wszystkie ściany miały ciepły beżowy kolor,
kanapa wraz z fotelem i małym stolikiem, stała przy ścianie,
naprzeciw drzwi od łazienki, zaś po prawej znajdowała się duża,
otwarta kuchnia. Schody na górę znajdowały się w przedpokoju.
Draco rozejrzał się wokoło. Na miękkim dywanie leżało kilka
pluszowych misi, malutki, zielony kocyk i drewniane klocki. Na
komodzie pod ścianą, stało parę ramek, przedstawiających Morgana
w różnych etapach swego półrocznego życia.
Hermiona
weszła do salonu, zamykając za sobą drzwi. W jej oczach widział
zaniepokojenie. Jej klatka piersiowa drżała z przejęcia. Sam nie
mógł oprzeć się dziwnemu uczuciu. Widział ją taką, jaka była
wtedy, gdy postanowił oddać jej swoje serce. Była szczupła i
wręcz filigranowa, nosiła dumnie głowę, a jej postawa
przypominała samą królową. Z jej oczu biła nieugiętość,
pewność i oddanie. Była oddana swoim ideom, swojej rodzinie, którą
był teraz John, jej synek oraz przyjaciele, których nie widziała
od roku.
Zaczerpnął
tchu, aby nie omdleć z wrażenia. Była taka piękna, dostojna,
wyniosła. Świeciła nowym blaskiem, a przede wszystkim,
przypominała mu do czego tęsknił całe pół roku. Ciepło jej
ciała, zapach jej skóry, barwa głosu, nieposłuszne włosy i
wspaniałe miodowe oczy, niczym rdzeń słońca. W pierwszej chwili
zamierzał chwycić ją w ramiona i upajać się jej bliskością,
gdy przypomniał sobie o wszystkich komplikacjach.
Takie
posunięcie byłoby nierozważne. Po chwili bezczynnego stania,
usiadła naprzeciw niego.
-Nie
zaproponujesz mi kawy, kochanie? - zapytał gorzko.
-Wpadłeś
tylko na chwilę - ucięła poważnym tonem.
-Dlaczego...
-Musiałam.
Kolejne pytanie. - zdziwienie wykwitając na jego twarzy było
niemałe. Nie taką ją znał. Wcześniej była ciepła, czuła,
delikatna, zabawna, sam kiedyś powiedział, że jest uległa. Teraz
była lwicą.
-Nie.
Chcę wiedzieć, dlaczego mi nie powiedziałaś dokąd wyjeżdżasz,
kto jest ojcem twojego dziecka i dlaczego zachowujesz się... tak? -
zapytał głosem pełnym pretensji.
-Ja...
Nie mogłam ci powiedzieć dokąd jadę, bo znalazłbyś mnie o wiele
szybciej i... - zaczęła głosem, który powoli zaczął odbiegać
od tego ostrego i stanowczego sprzed chwili.
-Co z
dzieckiem? - jej oczy stały się szkliste i wilgotne.
-Nie
mogłeś się dowiedzieć. Nic nie rozumiesz. Przychodzisz tu sobie,
jakbyś wszystko wiedział i mógł wydawać wyroki, a sytuacja była
o wiele bardziej skomplikowana niż myślisz, ty... ty
arystokratyczny bałwanie! Nigdy nie myślałam, że...
Jakim
zaskoczeniem było dla Draco, gdy Hermiona, która przed chwilą
wybuchła nieposkromioną złością, teraz zamknęła oczy i usnęła
na fotelu, nie kończąc zdania. Zaskoczony rozejrzał się dookoła.
Serce gwałtownie podskoczyło do gardła, gdy w drzwiach wejściowych
ujrzał Johna z wyciągniętą przed siebie różdżką.
-John!
Coś ty jej zrobił? - zapytał dobywając głosu.
-A co
miałeś zamiar zrobić ty? Rozzłościć ją i zostać wyrzucony
przez okno? Pomagam ci - uśmiechnął się w swój sposób i wypiął
dumnie pierś niczym dziesięciolatek. - Zostań tu, zaraz wracam. -
rzucił wchodząc do pokoju chłopca. Draco dyskretnie sprawdził
puls kobiety. Po chwili Jonathan wrócił niosąc na ręku najpewniej
dziecko, zawinięte w ciepły kocyk. Blondyn rzucił zaniepokojone
spojrzenie w stronę Granger, ale ta słodko spała, nie wiedząc o
niczym. To jakieś wariactwo. Pomyślał Malfoy, gdy John
złożył ową istotę na jego rękach, jakby było to zupełnie
normalne. Chłopiec miał na głowie istne tornado rozrzuconych na
każdą stronę cieniutkich, blond kosmyków. Był nie większy niż
papierowa torba z zakupami i lekki niczym pojedyncza książka, z
pewnością zmieściłby się do przeciętnego plecaka. Jego ciałko
było ciepłe i miękkie, tak jakby był zrobiony z innego materiału,
niż wszystko co dotąd Draco widział. Jego doświadczenie z dziećmi
wynosiło dokładne minus trzy, nie licząc kilku razy kiedy widział
dzieci z odległości większej niż cztery metry. Najbardziej
niepokojące było to w jaki sposób to małe żyjątko leżało w
jego ramionach, jakby owe ramiona były stworzone właśnie do tego.
-Ojcostwo
- odezwał się idiotycznie, John – zwijajcie się, nim księżniczka
się obudzi. Wszystkie ich rzeczy są w twoim domu. Nazywa się
Morgan Cygnus. Pieluszka czysta. Jak sprawisz, że będzie
nieszczęśliwa, zabiję cię. Napiszcie na święta - rzucił brunet
jednym tchem. Podniósł Hermionę za ramiona, po czym Malfoy mając
jedną rękę zajętą, przytrzymał ją za talię, opartą o swój
bark.
-Rozumiem
- rzekł rezolutnie Draco. Wpatrując się tępo w Maleka.
-Coś
jeszcze? - zapytał kołysząc się na piętach z anielskim
uśmieszkiem.
-John,
skąd ty wiesz, gdzie ja mieszkam? - zapytał z przerażeniem i
osłupieniem.
-Już
lećcie. Budzi się - zwrócił uwagę. Po tych słowa nastąpił
głuchy odgłos, a mieszkanie Johna stało się puste.
-Ała.
- syknęła Hermiona otwierając oczy i dotykając dłonią swojego
czoła. Wokoło panowała nieprzejednana ciemność, a w czaszce
rozlegało się bolesne pulsowanie. Miała mętlik i zupełnie nie
wiedziała co robi w tej ciemności. Po chwili zorientowała się, że
leży na miękkim materacu, przykryta pachnącą pościelą, a wokoło
unosi się znajomy zapach.
-
Merlinie... - szepnęła gwałtownie wstając i po omacku trafiając
do drzwi. Na korytarzu paliły się światła, co odebrało jej na
kilka sekund wzrok. Zobaczyła uchylone drzwi do jednego z pokoi przy
końcu korytarza. Niemalże pobiegła do tego miejsca i wetknęła
ostrożnie głowę do środka. To co zobaczyła, zbiło ją z tropu.
Pokoik był wielkości przeciętnej sypialni, a wszystkie jego ściany
były pomalowane na delikatny odcień błękitu, zaś na suficie
namalowane ręką mistrza, widniało bajkowe niebo. Malunek był
zaczarowany, chmury poruszały się delikatnie, a co jakiś czas
przelatywał ptak. Podłoga była w całości wyłożona miękkim
długowłosym dywanem, przypominającym futro Krzwołapa, z tą
różnicą, że miało beżowy kolor. Naprzeciw drzwi stała
drewniana kołyska, obok niej duże, drewniane pudło na zabawki.
Pod lewą ścianą stała komoda, na której piętrzyły się misie
wszelkiego koloru i wszelkiej wielkości, natomiast pod lewą ścianą
znajdował się regał, na którym oprócz kilku zabawek stały
książki i leżały kocyki. Pod sufitem dryfowało mnóstwo
malutkich świeczek.
Jednak
nie piękno pokoju dziwiło najbardziej. Naprzeciw kołyski stał
Draco, trzymając na ręku jej malutkiego synka. Dziecko patrzyło na
niego wielkimi, srebrnymi oczętami, jednak nie płakało, a raczej
uśmiechało się nieśmiało. Malfoy również się uśmiechał.
Hermiona starała się zachować spokój, gdy obcy i zarazem tak
znajomy mężczyzna, trzymał jej najdroższe dziecko jakby tak
właśnie robił co dzień, albo kładł do łóżeczka, gdy ten
zasnął ponownie. Nie miała pojęcia jak długo tam stała. Zdawała
się dostrzegać jedynie to jak blondyn tulił dziecko, albo jak
delikatnie trzymał jego bezbronne ciało. Nie mogła zarzucić mu
nieostrożności, ponieważ jego ruchy były nad wyraz spokojne i
opanowane. Zupełnie jakby tak miało być. Kiedy zrozumiała, iż
Draco chce wyjść z pokoiku szybko pognała na powrót do sypialni,
zagrzebując się w pościelach. Po kilku minutach do sypialni wszedł
Draco i usiadł na brzegu materaca.
-Niezręcznie
wyszło, prawda Granger? - najwidoczniej wiedział, że nie śpi. -
Możemy spokojnie porozmawiać? - zapytał bardzo zmęczonym głosem.
Pod jego wpływem napadły ją wyrzuty sumienia.
-Myślę,
że tak. - odpowiedziała szeptem, patrząc w miejsce gdzie
znajdowały się jego plecy.
-Dlaczego
mi nie powiedziałaś, że to ja jestem ojcem? Musiałaś wiedzieć.
-Bałam
się - odpowiedziała zgodnie z sumieniem.
-Czego?
- jego szept był niemal namacalny z czarnej bezdennej pustce między
nimi.
-Ciebie,
że będziesz chciał abym usunęła ciążę, albo wyjechała na
drugi koniec świata, albo, że wynajmiesz kogoś do zabicia mnie...
Musisz to zrozumieć. Byłam przerażona i nieprzygotowana na
wszystko co się działo. Kierowałam się jedynie wstydem i
strachem. Chciałam być niewidzialna – wyznała, przypominając
sobie te straszne czasy.
-Ale
przecież byłaś u mnie w domu, widziałaś jaki jestem, musiałaś
zauważyć jak za tobą szaleję - odparł z mocą. Poczuła, że
nagle gdzieś odpływa.
-Sza...
szalejesz za mną? - jej głosik był niepewny i piskliwy.
-Oczywiście,
że tak, niemądra czarownico. Być może nie wiesz, ale przez ciebie
zachowuję się jak głupia, zakochana nastolatka. Nie mogę jeść,
nie mogę myśleć, nie chce mi się widywać kogokolwiek oprócz
ciebie, a moja przyszłość bez waszej dwójki po prostu nie
istnieje - zapewnił. Zaczerpnęła głębokiego tchu, aby nie
skończyć tej rozmowy zbyt szybko i przypadkiem nie rzucić się w
jego ramiona.
-Bałam
się jeszcze innych. Wyobrażasz to sobie? Szlama, która naciąga
Draco Malfoya na dziecko. Czyż to nie temat na wiele lat? Morgan
miałby zrujnowane życie od samych narodzin. Wszędzie rozpoznawany
jako syn sprytnej szlamy i biednego dziedzica. Nie chciałam tak żyć.
-Myślę,
że już za późno. - rzekł blondyn zagadkowo.
-To
znaczy?
-Już
po tygodniu wiedziałem, że tu jesteś. Wiesz przecież, jak krótko
trzyma mnie ministerstwo, a ja po prostu musiałem wydostać się z
kraju, do ciebie. Więc chodziłem, ogłaszałem i trąbiłem o mojej
sytuacji. - odpowiedział beztroskim tonem.
-Twojej
sy- sytuacji? - jej głos zabrzmiał jeszcze bardziej piskliwie.
-Tak.
Ministerstwo nie pozwala mi odnaleźć kobiety mojego życia i mojego
dziecka. Gazety tropiły cię przez ostatnie pół roku. Wszędzie
były twoje zdjęcia, dramatycznie opowiadane historie, o zagubionej
czarownicy, która uciekła z Wielkiej Brytanii i młodzieńcu, który
próbuje cię odnaleźć. Nikt nie pamięta już, jakiego pochodzenia
jesteś. Wszyscy trzymają za nas kciuki. - gdy kończył opowiadać,
w jej głowie powtarzały się słowa „kobiety mojego życia”.
Jej serce zabiło żywiej.
-Słodki
Merlinie... - wyszeptała. - Przez ten cały czas myślałam, że
zapomniałeś, że może nawet w tej sekundzie zabawiasz się z
kolejną dziewczyną, a potem kolejną i kolejną. Kiedy po raz
pierwszy uspakajałam coś tak bardzo rozpłakanego i sama płakałam
z niemocy, byłam pewna, że ty... że ja... że my nic cię nie
obchodzimy i... - w tym momencie po jej policzka spłynęły
wstrzymywane łzy. Wspomnienie tamtych chwil było bolesne. Poczuła,
że jest przyciągana przez silne ramiona i wtulana w ciepłą pierś.
Uczepiła się jego swetra i moczyła go łzami. Nie zorientowała
się kiedy dokładnie ułożyli się na boku twarzami do siebie i po
prostu leżeli. Po jakimś czasie, poczuła niewysłowioną ulgę i
zrozumiała, iż wypłakała wszystkie zebrane przez ten czas łzy.
Uspakajając się, zaczęła odbierać takie bodźce, jak broda
ułożona na czubku jej głowy, serce bijące pod jej uchem, ciepłe
dłonie na jej ciele.
-Przepraszam.
- szepnęła cichutko. Pogładził ją czule po włosach.
-Nie
szkodzi. - odparł kołysząc w ramionach. Hermiona poczuła
elektryzujące ciepło płynące z jego dotyku. Lekko odchyliła się
od jego torsu i odnalazła w ciemności jego lśniące oczy. Pierwszy
nieśmiały pocałunek wylądował w kąciku jego ust. Najpierw
wydawał się osłupiały, ale po chwili przyciągnął ja bliżej,
całując w usta długo i namiętnie. Oplotła jego szyję rękoma,
przeczesując jego blond włosy, palcami. Poczuła, jak krew uderza
jej do głowy, ale nie chciała tego przerywać i oddała pocałunek
z całą pasja i tęsknotą jaką nosiła w sercu. Jego dłonie
powoli zawędrowały pod jej bluzkę, gładząc skórę na jej
kręgosłupie i wywołując przyjemne dreszcze. Tak dawno nie mieli
siebie.
Obudziła
się czując przyjemne mrowienie w karku. Przeciągnęła się i
okryła szczelniej. Po chwili poczuła delikatne muśnięcie warg na
swoim nieosłoniętym ramieniu. Uśmiechnęła się mimowolnie,
zdając sobie sprawę, że leży przyciśnięta do ciepłego ciała
tuż obok niej, wokoło unosi się jego zapach, a jego włosy padają
jej na czoło. To było TO uczucie, którego brakuje każdej
kobiecie.
-Powiedz
mi, czy Morgan zawsze budzi się tak późno? - zapytał wprost do
jej ucha, zaskakując ją swoją bliskością po raz kolejny.
-Nie...
- ziewnęła otwierając oczy. - tak jak ja, z reguły wstaje
wcześnie. Chyba wczoraj wiele przeżył - odparła patrząc w jego
oczy, znajdujące się trzydzieści centymetrów w od jej oczu.
Dreszcze przebiegały jej ciało raz po raz, w miarę jak zdawała
sobie sprawę z ich nagości, bliskości, ciepła. Wszystko było
takie wyraziste. Z ociąganiem spojrzała na magiczny, drewniany
zegar na szafce nocnej. - Nie wierzę, że spałam tak długo -
westchnęła z przejęciem.
-Wiesz...
ty chyba też wczoraj sporo przeszłaś. - wymruczał, kąsając
zębami jej bark. Poczuła jak jej policzki stają się bardzo ciepłe
– To słodkie, że się rumienisz – ocenił, przyglądając się
jej z uśmiechem. W tym momencie dobiegł do nich donośny płacz
dziecka. Hermiona odruchowo podniosła się do pozycji siedzącej i
miała zamiar pobiec do pokoiku synka, jednak Draco stanowczo
powstrzymał ją za ramiona. Sam przywołał swój szlafrok i świeże
ubrania, po czym dosłownie na sekundę zniknął za drzwiami
łazienki. Stając w drzwiach ubrany w luźny dres spojrzał na
kobietę zagrzebaną w jego pościeli. Poczuł jak jakiś nieznany
kołowrotek w jego sercu, uruchamia się do działania.
-Nie
wierzę, że to mówię, ale ubierz się – rzekł tęsknie wodząc
po zarysie jej sylwetki.
Hermiona
odnalazła swój podkoszulek, leżący tuz przy łóżku, a po chwili
udało jej się schwytać podstawową bieliznę. Poczuła się
znacznie bardziej przyzwoita, a jednocześnie miała ochotę cofnąć
czas o kilka godzin, tak aby nadal móc leżeć przy mężczyźnie,
który był centrum jej wszechświata. Po chwili narzuciła na siebie
czarną koszulę Dracona, co dodatkowo przykryło jej ciało.
Cząstka
jej świadomości nadal nie potrafiła przyswoić faktu, iż jest
teraz w miejscu gdzie być chciała od momentu, gdy dowiedziała się
o ciąży. Nie chciała uciekać przed nim, tylko biec do niego,
chciała oglądać go co dzień, a nie nigdy, nie miała zamiaru
schować się przed jego wzrokiem, a jedynie przed wzrokiem ludzi.
Gdzież było bezpieczniej, niż w jego ramionach? Nagle zrozumiała
te wszystkie niezrozumiałe pragnienia, sprzeczne emocje, nagłe
napady strachu i smutku. Nie była to zwyczajna depresja związana z
nagłym kryzysem. Była po prostu rozdarta jak nigdy przedtem. Serce
od początku rozumiało co będzie dla niej najlepsze i czego tak
naprawdę pragnie, jednak rozum skrzętnie ukrywał te prawdę,
podsuwając jej setki paradoksalnych powodów, dla których musi
wyrzec się szczęścia. Była pod wrażeniem swego szczęścia. Mimo
tylu prób oddalenia go od siebie, teraz leżała wtulona w jego
pościele i czekała, aż ten wróci wraz z ich synem, którego nie
wyrzekł się ani razu. Chciała by ten stan trwał na wieki. Nagle
usłyszała spokojny głos Malfya, który właśnie znalazł się w
sypialni.
-... a
tu trzymam twoją mamę – rzekł Draco z lekkim uśmiechem,
spoglądając na Hermionę. Wiedziała ona, iż jej twarz zastygła w
wyrazie błogości, ale nie mogła nic zaradzić na swój zachwyt.
Dotąd uważała, iż mężczyzna ten nie może zrobić już
absolutnie nic, aby wyglądać bardziej męsko i pociągająco.
Myliła się i teraz ślina swobodnie płynęła po jej brodzie, gdy
wpatrywała się w blondyna w roli ojca. Już nie był po prostu
przystojny i seksowny. On był piękny. Naprawdę piękny. Wydawał
się żywą definicją superbohatera, trzymając w silnych ramionach
chłopca, który najwidoczniej ucieszony szczerzył swe dziąsła.
Jego skrzące się oczy wpatrywały się w Hermionę z radością,
jakiej nigdy tam nie widziała. Był to zupełnie nieznany dla niej
objaw szczęścia.
Nagle
poczuła palącą potrzebę powiedzenia. Chciała to z siebie
wyrzucić na dobre. Wreszcie wyznać całą prawdę.
-Muszę
ci coś powiedzieć – zaczęła siadając na poduszce po turecku.
Spojrzała mu w oczy i zupełnie nie wiedziała od czego zacząć.
Mężczyzna bawił się rączką Morgana, co dodatkowo ją
rozpraszało. Cholera! Nie tak to miało wyglądać – Już od
dłuższego czasu chciałam ci to wyznać. Ja... - nagle przerwało
jej stukanie sowiego dzioba o szybę. Blondyn natychmiast spojrzał w
tamtą stronę.
-Mogłabyś?
- rzekł podając syna w jej ramiona. Mały Mo natychmiast wlepił
oczęta w twarz swojej mamy, niezdarnie dotykając małymi rączkami
jej szyi. Na jego usteczkach nadal widniał uśmieszek. Hermiona
posłała kilka zabawnych min i połaskotała dziecko po policzku,
wywołując słodki dziecięcy śmiech.
Tymczasem
Draco odebrał kopertę z ostrego dzioba dużej brązowej sowy i
odczytał wiadomość. Nie mógł uwierzyć w jego treść.
-Merlinie...
- szepnął zdenerwowany.
Cały rozdział jest świetny ;) oprócz ostatniego zdania ;D Proszę nie trzymaj nas długo w niepewności!
OdpowiedzUsuńDziękuję :D
UsuńSpróbuję, lecz pokusa jest wielka :3
Boze boze jestes wspaniala :* pogodzili sie co jest wspaniala, ale ostatnie zdanie sprawia, ze sie boje :) nie kaz nam na kolejny rozdzial tyle czekac !
OdpowiedzUsuńPozdrawiam - Flo :*
Dziękuję :D
UsuńBardzo chciałabym dodać go najszybciej, ale nie wiem co jeszcze ma dla mnie szkoła :c
Jednakowoż się postaram! :3
No i gdzie ten rozdzial? ;(
UsuńSiemka. Jestem tu nowa, ale mam pytanie. Pewnie mi nie odpowiesz, ale jednak mam nadzieję, że tak. :D a więc... Czy to opowiadanie będzie miało szczęśliwy koniec dla Draco i Hermiony? :P
OdpowiedzUsuńno chyba oczywiste że będzie miało xd
Usuńnie ma innego wyjścia, inaczej my (czytelnicy) znajdziemy ją i przekopiemy xd
zbierzemy się w grupe i oooooo .. będzie źle xd
taki tam szantażyk xd
A mama się dziwi, ze mam nerwice i nic nie jem ;x
UsuńPozdrawiam
przerażona Never :3
świetna notka! Kiedy następna? ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję i nie wiem, niestety :3
Usuńłaaaaaaaaaaa! :D
OdpowiedzUsuńJest, jest, jest! xd
kurde, ale sie ciesze! :D
aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa! :D
jupiiiiiiiii xd
dobra, muszę sie ogranąc xd
chwilowe ADHD mi się właczyło xd
Bożeeeee, tyle czekałam na ten rozdział i jest!
cudowny Ci wyszedł! ♥ i pocałowali się ♥
i robili coś nieprzyzwoitego ♥
kurde o co chodzi z tym listem?
martwie się. mam nadzieje, że dodasz szybko następną notke, bo inaczej... będzie źle xd
i tyle chyba xd
ma się skończyć dobrze, i to nie prośba, tyle polecenie xd
czekam na next xd
Pozdrawiam M.
Dzięki <3
Usuńo tak, coś nieprzyzwoitego to jest to :3
oookay :D
Nareszcie! Tak bardzo się cieszę, że Draco odnalazł Hermionę i swojego syna:) Mam nadzieję, że wiadomość, którą dostał Mlafoy nie wprowadzi jakichś dużych komplikacji pomiędzy Hermionę i Draco.
OdpowiedzUsuńZostałaś nominowana do The Versatile Blogger. Więcej informacji na http://dramione-historie.blogspot.com/:) Pozdrawiam:)
Dziekuję za nominację! :D
UsuńJak można tak kończyć? Jezu, ale jesteś okropna :D
OdpowiedzUsuńOj tam, oj tam :3
UsuńPiękny rozdział :)
OdpowiedzUsuńwow .
Ttuaj przedstawiłaś Draco jako miłego , kochającego chłopaka , a pani Rowling przedstawiła go za przeproszeniem jako skończonego , pewnego siebie kretyna :)
Sama chętnie bym poznała takiego Dracona :)
Rozdział jest niesamowicie długi , i świetnie napisany ... tego nie da sie opisać słowami :)
Nie każ nam czekać tyle, ile ostatnio :) pozdrawiam i życzę weny !
Dziękuję :3 *rumieni się*
UsuńBardzo mi miło, że Draco przypadł ci do gustu, sama go uwielbiam :3
Dziękuję :>
AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA ALE SUPER <3 kiedy następny ???
OdpowiedzUsuńdziękuję i niestety jeszcze nie wiem :3
UsuńTAK!!! Wreszcie się spotkali!!! Hurra! Świetny rozdział, aż brak mi słów. ;)
OdpowiedzUsuńŻółwik! :D
UsuńO boże , boże , bożenko! D Z I Ę K I B O G U W R E S Z C I E H A P P Y E N D! TAKI NIE DO KOŃCA , BO TE OSTATNIE ZDANIE.....ZNOWU TRZYMASZ MNIE W NIEPEWNOŚCI! NIE BĘDĘ MOGŁA ZASNĄĆ , A I TAK PISZĘ TEN KOMENTARZ O 2.30 W NOCY. N I E S A M O W I C I E P I S Z E S Z W I E S Z ? MAM NADZIEJĘ, ŻE 25 POJAWI SIĘ NIEDŁUGO. ( czytaj ; CHCĘ SZYBKO ROZDZIAŁ BO INACZEJ CIĘ ZNAJDĘ) Przesyłam buziaki, wenę i co tam chcesz ;D
OdpowiedzUsuńOj tam zaraz, niepewności... lekkiej ciekawości :3
UsuńDziękuję bardzo :D
Mam nadzieję, że się wyśpisz :>
Urwanie w takim momencie zawsze spoko ;). Rozdział genialny, jestem pod wrażeniem ;). John oficjalnie został moim ulubionym bohaterem w tym 'odcinku' ;D. Świetnie, świetnie ... Ciekawe co przerwie tą piękną rodzinną scenerię ;> ?
OdpowiedzUsuńOwszem, lubię takie "urywanki" :p
UsuńOoo... lubię jak lubicie Johna :D
Oj nie mogę powiedzieć, ale... coś ciekawego :)
Cukierkowo.
OdpowiedzUsuńDraco -ideał.
Herm - niedowiarek.
Mały M - słodziak.
Ale John pobił ich wszystkich. To jest najlepsza postać w tym opowiadaniu, jedna, wielka, chodząca tajemnica xD
Coś mi tu było zbyt idealnie. Cały czas miałam wrażenie, że to okaże się snem, albo coś w tym rodzaju. Bardzo mnie ten list ucieszył. Oby coś się działo ^^
Cieszy mnie długość rozdziału, taka perfekcyjna. Bardzo ładnie napisany. Szukałam innego słowa, ale 'ładnie' jest najodpowiedniejsze.
Cóż.. Czekam na 25 :3
Pzdr. ;*
Oj, no trochę cukierkowato, ale jak widzisz jakoś to przerwałam :D
UsuńDziękuję i pozdrawiam :*
a ja lubię jak jest tak cukierkowato ♥
Usuńtrochę jednak przeszli i czy nie należy im się coś dobrego od życia? :3
O, jak miło :D Podzielam twoje zdanie! :3
UsuńDopiero zaczęło się układać, a już komplikacje? :(( Proszę, nie! Tak ciężką drogę oboje przeszli, by móc być szczęśliwymi... I to dzieciątko... zasługuje na OBOJE rodziców, którzy są razem i są szczęśliwi. Piękna historia. Zostaję tu do końca :) A teraz bardzo proszę zasiąść przed komputerem i uruchomić wenę... czekam na następną notkę baaaaaardzo niecierpliwie :) Zapraszam również do siebie http://draco-hermiona-love-after-hate.blogspot.com/ mam nadzieję, że i mój blog przypadnie komuś do gustu.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę całej masy weny :)
Mam nadziejęże ten lisy nie wzburzy zabardzo opowiadaniem.
OdpowiedzUsuńWsaniały pomyusł na opowiadanie widzę Takie pierwszy raz.
Draco jest w tym opowiadaniu Cudowny a Hermiona Idealna !
Już nie mogę doczekaćsię następnej notki. Mam nadzieję że mnie poinformujesz o nowej notce. Mój Blog :
http://my-litle-life-love.blogspot.com/
Zastanawiam się też na ile rozdziałów zaplanowałaś ich historię?
Kiedy zamierzasz dodać nowy <3
OdpowiedzUsuńaaaa no kocham Cię no <3 Uwielbiam twojego bloga!! piszesz świetnie tak magicznie i ogólnie och i ach :3 Wprost rozpływam się czytając twoje notki... Draco jest taki męski i kochany <3 Czekam z niecierpliwością na następną notkę ponieważ bardzo zaniepokoił mnie koniec tej :O Życzę Ci weny weny i jeszcze raz weny :**
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział, naprawdę. Wywarłaś na mnie duże wrażenie, mogę stwierdzić, że oczarował mnie Twój styl. Swoją drogą bardzo ciekawa historia, Hermiona, Draco, dziecko, ciekawie wymyśliłaś sposób szukania Hermiony przez Dracona :) Z niecierpliwością czekam na nowy rozdział, końcówka bardzo rozbudziła moją ciekawość :) [sekret-felice]
OdpowiedzUsuńhej, to już będzie niedługo koniec opowiadania? :(
OdpowiedzUsuńKiedy nowy rozdział? ;)
OdpowiedzUsuńKiedy bd nowy rozdział?
OdpowiedzUsuńJestem zaskoczona tym rozdziałem. Naprawdę pięknie wszystko to opisałaś. Gdy czytałam notatkę miałam łzy w oczach. Czuję lekki niepokój związany z tym listem. Proszę dodaj szybko nowy rozdział bo umrę tu z ciekawości.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńKobieto, dodawaj już! :D
OdpowiedzUsuńJa nie wytrzymam dluzej czekania xd
kobieto nie dręcz ;x
OdpowiedzUsuńwstawiaj nową notkę :P