Rozdział 12
Zmęczony
i naprawdę nieswój Malfoy, odsłuchał wiadomość z poczty
głosowej, zostawioną przez Blaisa, siedząc w salonie.
-Halo.
Jesteś już w Domu? Będę o osiemnastej u ciebie, pomogę ci wraz z
przyjaciółką Ognistą. Nie wychodź nigdzie. - Blondyn zerknął
na zegarek na ręce. Było piętnaście minut po osiemnastej. Wtem
rozległ się dzwonek do drzwi, a Zabini wpuścił się sam i zdjął
na wieszak, płaszcz oprószony śniegiem.
-Witaj.
Jak się trzyma buda? - zapytał wesoło, odkładając butelkę
Whisky na blat kuchenny i rozglądając się za szklankami.
-Jakoś,
ale ja dzisiaj nie piję - Ręka Balisa zamarła wpół drogi do
uchwytu kolejnej szafki, kiedy ten odwrócił się zdziwiony. Jego
mina jako połączenie niedowierzania i skonsternowania była godna
uchwycenia na fotografii. Blondyn uśmiechnął się pod nosem.
-Że
czego nie robisz? - zapytał dla wzmocnienia efektu swego zdziwienia.
-Nie
piję, Blaise. Nie piję - teraz Malfoy uśmiechnął się pełną
gębą. Brunet zerknął tęsknie na butelkę, jeszcze raz na Draco i
westchnął.
-Innym
razem kochanie - dotknął pieszczotliwie krzywizny szyjki od
butelki i wszedł do salonu, aby usiąść na skórzanej wygodnej
kanapie i włączyć cicho Rock`n`Rollową muzykę z odtwarzacza
stojącego naprzeciw kanapy, tuż pod dużym telewizorem, wiszącym
na ścianie.
Rozmawiali
od czasu do czasu żartując sobie z profesora Bumbledora. Draco czuł
suchość w ustach i otępienie, dlatego też wstał i udał się do
kuchni z zamiarem zrobienia kawy.
W
pewnym momencie ze schodów zeszła Hermiona, patrząc zaspanymi
oczyma na Dracona idącego w stronę salonu z dwoma filiżankami
kawy. Dostrzegła jego zdumienie, ale nic nie mogła poradzić na to,
że obudziła się około dwudziestej trzeciej strasznie głodna.
-Ja jednak coś przekąszę - wybąkała nieskładnie. Dopiero wtedy
ujrzała Blaisa. Wpatrywał się w nią wzrokiem otumanionej owcy w
czasie pięćdziesięciostopniowego upału. Draco posłał Granger
ironiczne spojrzenie. -Och... Dobry wieczór, Blaise - przywitała
się i natychmiast skierowała się do obiecujących rozmiarów
lodówki.
-Zabini,
proszę cię, zamknij buzię i zacznij oddychać - poradził
sarkastycznie przyjacielowi.
-Ale...
Przecież... Od kiedy...? - ten nadal wydawał się być
wstrząśnięty. Tymczasem Hermiona z talerzem pełnym jedzenia
usiadła na wysokim krześle przy wysepce kuchennej - Draco,
będziesz fatalnym rodzicem - zapewnił po przyjacielsku.
-Nigdy-nie-będę-żadnym-rodzicem - Powiedział ostro.
-Koń
by się uśmiał. - mruknęła szatynka do swojego talerza, co oboje
zignorowali.
-Granger
jest tu z polecenia Dubledora, a ja, jak wiesz potrzebowałem
działania tego typu, na co przystał ten starzec, jak zwykle
przekręcając wszystko niczym dżin - wytłumaczył powoli.
-Ach...
to taki test wytrzymałościowy na nerwy i psychikę? Jak długo
wytrzymasz? - roześmiał się Zabini, na co Draco spoważniał, a
Hermiona warknęła nieprzyjaźnie:
-Tobie,
Blaise można by zrobić test na to ile wytrzymasz bez alkoholu,
gdyby nie było wiadomo z góry, jaki będzie wynik - Mężczyzna
zamilkł i chyba stracił ochotę na naigrawania, nie czując
wsparcia przyjaciela. Smok zaśmiał się trącając przyjaciela w
bok. Prawda była taka, że Balise zwykle zabraniał pić Draconowi, a
sam pozostawał abstynentem. O ironio, Hermiona – fanka trzeźwości
pojawiła się w dniu słabości. Oskarżony nie wiedział co począć.
Robił na przemian dziwne miny.
-Spokojnie,
ona tylko żartowała - Uspokoił rozbawiony Malfoy. Spojrzał na
filigranowy profil szatynki. Miała śliczne, wdzięczne kształty i
ruchy pełne powabu, całkiem tak, jak ją zapamiętał. Widelcem
skubała zawartość talerza, gdy nagle poczuła na sobie wzrok
Draco, a moment spotkania ich oczu, była na tyle dziwny, napełniony
jednostronną złością, że natychmiast odwrócił się w stronę
konwersującego z nim przyjaciela.
Hermiona Granger Mistrz Ciętej riposty. :) A co do rozdziału bardzo fajny.
OdpowiedzUsuń