Dopiero skończyłam pisać... uf.
Mam nadzieję, że nie zawiodłam, bo bądź- co-bądź - dodaję w miarę szybko :3
No czytajcie i nie linczujcie mnie tym razem :D
*rozdział nie sprawdzany wcale, naszpikowany błędami, sprawdzę jutro*
Rozdział 22
Podróże
mają w sobie dwa aspekty. Element podekscytowania, odkrywania oraz
coś z żalu, smutku i bezpowrotnego tracenia. Rozumiała to
doskonale, a uczucia znała niczym starych dobrych przyjaciół, z
którymi przychodzi spotkać się w trudnych momentach. Tym razem
było to coś więcej. Niezwykła, dojmująca pustka wewnątrz niej.
Coś rwało się w niej niczym dziki koń na uprzęży, aby zawrócić,
aby spróbować wszystko naprawić.
Co
naprawić? - zadała sobie pytanie, ale nie padła żadna odpowiedź.
Nie należy oglądać się za siebie, bo można stracić cel z oczu,
a to jest najważniejsze. Chciała przeżywać ostatnie takie
rozstanie z przeszłością. Obawiała się, że jej serce nie
zniesie już ani razu więcej. Czując, że nadchodzi słabość, a
łzy zaczynają szklić się w oczach, postanowiła przekierunkować
swoje myśli, na coś nieco praktyczniejszego niż uczucia.
Pieniądze.
Tego jej nie brakowało. Niemal nienaruszony stan każdej wypłaty
rzutował na przyszłość sporym zasobem pieniężnym. Wypłata
nauczyciela elementarnego przedmiotu w Hogwarcie była naprawdę
imponująca. Ucieszyło to pannę Granger, ponieważ oznaczało to
niezależność finansową i niejaką swobodę istnienia. Nie chciała
się zapożyczać. Miała zamieszkać w malutkim miasteczku, w
zachodniej Belgii, nad samym morzem. Z opowiadań Johna wynikało, iż
istnieje tam mała społeczność czarodziei, gdzie mogła znaleźć
pracę i czuć się swobodnie. Miała zamieszkać w jednej z
posiadłości przyjaciela. Nie wiedziała na razie jak ona wygląda,
jednak już ustalili, iż uczciwie będzie, aby Hermiona pokrywała
koszty jedzenia, chociaż jeżeli miałoby to zależeć od samego
zainteresowanego, spokojnie mogłaby nie płacić absolutnie nic.
Jednak dla niej, byłby to niegodne, a jej honor po prostu by wziął
i wybuchł.
Zatrzymali
taksówkę przed czerwoną budką telefoniczną i to nią dostali się
do budynku Ministerstwa. Chwilę potem, ściskając w dłoniach
szalik, stała naprzeciw kominka i przygryzała dolną wargę.
-Wskakuj
– usłyszała delikatny, krzepiący szept Johna. Pokręciła głową,
nadal wpatrując się w gładkie wnętrze tego środka transportu.
Poczuła na swoim ramieniu dłoń przyjaciela i spojrzała na jego
rozluźnioną, uśmiechniętą twarz. - No to razem – zdecydował i
nie zwlekając dłużej pociągnął ją za sobą w stronę
zielonkawych, magicznych płomieni.
Nagle
znaleźli się całe setki kilometrów od Londynu. Pośpiesznie
wyszli z kominka. Hermiona uczepiła się dłoni Jonathana i
rozejrzała się dookoła. O ile całe Ministerstwo w Anglii było
dystyngowaną, wytworną budowlą, o tyle to w Brukseli różniło
się diametralnie, lecz było nie mniej imponujące. Pierwszym co
rzuciło się w oczy, to o wiele mniejszy tłum i nagle zrozumiała,
iż to zapewne różnica godzin. Gdy Angielskie dzwony właśnie
wybijały godzinę szóstą i czarodzieje spieszyli do pracy, tu
miało to nastąpić dopiero za parę minut. Posadzki były wyłożone
równo szlifowanym, lakierowanym krzemieniem o barwach miodu i
bursztynu, natomiast ściany, aż po niezwykle wysokie sklepiania,
które nikły w mroku, skrywając się przed wzrokiem śmiertelników,
były mleczną ciosaną skałą pełną zagłębień i ostrych
brzegów. Najpewniej był to wapnień, chociaż Hermiona nie uczyła
się geologii od czasów gdy chodziła do mugolskiej szkoły w
dzieciństwie. W równych odstępach znajdowały się uchwyty z
płonącymi pochodniami, a między nimi wisiały przeróżne obrazy,
przedstawiające dziwnie ubranych ludzi i inne stworzenia.
-Niegdyś
była tu kopalnia skały wapiennej, ale na początku czternastego
wieku zapotrzebowanie na nią spadło, a czarodzieje ustanowili tu
swoje Ministerstwo – wyjaśnił cicho, prowadząc swą przyjaciółkę
w stronę szerokich schodów. Gdy wreszcie wyszli na światło
dzienne, zmrużyli oczy. Czuli się jakby od miesięcy mieszkali wraz
z rodziną kretów.
Wkrótce
mknęli już w stronę Waterloo, a z Napoleońskiego miejsca bitwy,
magicznym pociągiem do nadmorskiego Cotver.
Miejsce
było zaiste magiczne. Wąskie uliczki, kramiki, małe sklepy, tempo
życia jakby nagle spadło. Oto zaleta małych miasteczek. Wsiedli do
kolejnej taksówki i potoczyli się w kierunku długiej i krętej,
polnej drogi, która ciągnęła się jasną wstęgą w górę
wzgórza. Po bokach rosły wszelakie krzaki i drzewa, a ich nagie
korony wyglądały na martwe. Gdzieś w tej plątaninie natury,
ukrywały się ptaki, których trele przypominały o wiośnie, która
nadejdzie za kilka miesięcy. Wreszcie droga poszerzyła się i
zamieniła na szeroki podjazd. Ich oczom ukazał się mały,
kwadratowy domek z drewnianych bali, z małym przytulnym gankiem i
niskim, czerwonym dachem. Zaparło jej dech, gdy zaraz za domkiem,
ujrzała burzące się, srebrzyste morze. Dom nad morzem, na
skalistym klifie. To było niczym marzenie na jawie.
-Wchodzimy?
- zapytał John podekscytowany w równym stopniu. Powoli ruszyli po
grząskim błocie na podjeździe i wkroczyli na przytulny, osłonięty
zadaszeniem, ganek. - Oto twój nowy dom – rzekł wzniosłym,
przesadnym tonem, otwierając przed nią drzwi.
***
Nigdy
nie czuł się tak wyobcowany w swoim własnym domu. Kuchnia wydawała
się zbyt cicha, jadalnia odległą galaktyką, salon okropnie pusty,
a schody przeraźliwie ciche. Dowiedział się, iż poszukiwania jej
nie mają sensu. Nie była jego żoną i odeszła zupełnie
dobrowolnie, w dodatku dziecko w świetle prawa nie należało do
niego. Pięknie.
Gdyby
tylko mógł samodzielnie jej szukać, zrobiłby to i zapewne już
trzymałby ą w objęciach. Przypomniał sobie jej oczy wczorajszego
dnia. Miała w sobie coś ze spłoszonej sarny. Ta samą, głęboką
barwę, ten sam wyraz. Nie rozpoznał tego wcześniej, zbyt upojony
jej bliskością, jej wybaczeniem. Teraz zrozumiał, że to było
pożegnanie. Prawdziwe. Takie, które zwiastuje bezpowrotne
rozstanie, wieczne oddalenie.
Czuł
palące poczucie złości. To on ją zranił, to on wypowiedział te
wszystkie straszne słowa. Skrzywdził ją, a ona zdecydowała
odejść, nim zrobi to znowu. Bała się o siebie oraz o dziecko,
którego prawdopodobnie był ojcem. Chciał ją odnaleźć i zapewnić
ją, że już nigdy nie będzie przyczyną jej łez, bo już więcej
nie będzie ukrywał uczuć. Powie jej wszystko i będzie to
powtarzać to tak często, aż przestanie to być wątpliwe.
Nagle
zarwał się i postanowił skorzystać z ostatniej deski ratunku.
Harry Potter, złote dziecko prawdy, nadziei i cnoty. Napisał więc
list, a odpowiedź nadeszła niemal natychmiast.
Potter
naprawdę musi się nudzić, po tym, jak zabił Voldemorta – zakpił
w myślach.
O
dziwo, musiało być to prawdą, ponieważ bliznowaty, poprosił o
osobiste spotkanie w taniej gospodzie na pokątnej. Już po chwili
jechał swym pustym samochodem po równie pustych drogach z pustym, a
jednocześnie ciężkim sercem. Na przemian zaciskał i rozluźniał
dłonie na kierownicy. Przypomniał sobie, jak ostatnio wyciągnęła
dłoń, by zetrzeć krew z jego wargi. Tak bardzo żałował, że jej
na to nie pozwolił. Chciałby móc przypomnieć sobie jej dotyk.
Harry
wyglądał mniej – więcej tak samo, jak w latach szkolnych.
Wodorostowo-zielone oczy, nieco niechlujny ubiór. Draco poprawił
swój drogi garnitur i przeszedł pod niskim, drewnianym stropem, aby
usiąść przy stoliku.
-Potter
z rana jak śmietana. Niezły krawat – rzucił z kpiarskim
uśmieszkiem. Istotnie fryzura rozmówcy była iście zjawiskowa.
Wręcz monumentalna. Rozrzucone na każdą stronę kędziory,
tworzyły całe kolonie kolców i fal.
-Ciebie
też miło widzieć, Draco – odpowiedział Harry, irracjonalnie
ciesząc się ze spotkania po miesiącach niewidzenia swego
ulubionego wroga.
-Nie
owijając, powiedz mi, gdzie ona jest – rzucił blondyn
przybliżając swe srebrzyste oczy do twarzy bruneta, aby wyczytać z
niej każdą emocję.
-W
Belgii – rzucił niedbale ku zaskoczeniu Malfoya.
-W
sensie, że...
-W
sensie, że w tym kraju, którego stolicą jest Bruksela – dodał
niecierpliwie. - Nic więcej nie wiem i... uprzedzając twoje
następne pytanie; Nie, nie ściągnę jej z powrotem do Anglii,
ponieważ to moja przyjaciółka i zdecydowała być szczęśliwą
właśnie tam. Nie wiem jak bardzo ją skrzywdziłeś i co was łączy,
ale nie będę sterował jej życiem, dlatego, że ty tego chcesz –
przerwał, by uspokoić samego siebie. Nie rozumiał dlaczego tak
bardzo się zirytował. Odetchnął głęboko. - Słuchaj, powiem to
teraz jako zupełnie neutralna osoba. Jeżeli naprawdę chcesz, aby
była przy tobie, w dodatku szczęśliwa, to daj jej nieco
przestrzeni. Pokaż jej, że nie jesteś jej prześladowcą –
polecił, spokojnym, wyrozumiałym tonem.
-Nie
rozumiesz. Ona uciekła wraz z moim dzieckiem – naciskał.
-Świetnie,
a więc jeżeli chce cię w życiu waszego dziecka, zrobi to jak
najprędzej. Znam Hermionę. Ona potrafi wziąć sprawy w swoje ręce,
jak mało kto – Draco kipiał złością. Co to za głupie rady
„wujka Harrego”? Przecież nie przyszedł tu do doradcy, ale do
informatora. Wzburzony, wstał gwałtownie i obrzucił Pottera
gniewnym spojrzeniem.
-Wyglądasz
jak dureń w tym krawacie – rzekł z dumą i wymaszerował z
gospody z uniesioną głową.
Mimo iż
początkowo słowa do niego nie trafiały, wieczorem, kiedy to każdy
mały lęk rośnie do sporych rozmiarów strachu, zaczął mieć
wątpliwości. Skulony pod ścianą w ciemnej sypialni, chciał
krzyczeć, chociaż miał wrażenie, że już krzyczy. Wszystko
wokoło wrzeszczało, szumiało i wirowało. Jedyna myśl, która
błąkała się po jego umyśle, to wyznanie winy. Umierał po
kawałeczku, patrząc na puste łóżko.
i.... JAK? Nie żeby coś, ale mnie to strasznie ekscytowało. Uwielbiam pisać :3
Naprawdę "mocny" rozdział. Aż miałam ciarki jak czytałam w jaki sposób opisałaś uczucia Draco. Naprawdę fantastycznie! Oby szybko pojawił się ciąg dalszy bo bardzo na to czekam! Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńVenetiia Noks
Ach, cieszę się :D
UsuńŚwietny :D Czuję że akcja się rozwija. Ciekawe co będzie dalej :D
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwością i życzę weny :*
Owszem, akcja mknie, lecz nie zdradzę szczegółów, ponieważ sama jeszcze ich nie znam ;P
Usuńno wreszcie ! dziękuje ! ;)
OdpowiedzUsuńmyslałam że w tym rozdziale sie spotkają :c buuu
jejku świetnie opisałas uczucia Draco, mam nadzieje ze nadal będzie jej szukał no i ją znajdzie :D
teraz szybko dodawaj nowy rozdział! możesz juź nawet ;p
tylko nie każ nam czekać 2 tygodni xd tydzien co najwyżej :D
Pozdrawiam M.
Oj tam, mają jeszcze czas :3
UsuńSpróbuję wypełnić twoją wolę, aczkolwiek nie składam obietnic :)
Jak czytałam wcześniejsze rozdziały to jeszcze miałam jakieś tam wyobrażenie co do następnego rozdziału, ale tym razem to mnie zagięłaś. W ogóle nie mam pojęcia czego się spodziewać. I teraz czekaj milion godzin zanim dodasz następny. Proszę nie katuj mnie za bardzo!:) Czekam;D
OdpowiedzUsuńO! :D O to właśnie mi chodziło :3
UsuńSpróbuję was nie katować, ale nie przyrzekam *Never psychopatka* :]
Ja tu wchodze , aby zobaczyć co noweo i co..NOWY ROZDZIAŁ! Od razy zabrałam się za czytanie ;) Widzę , że poprawiłas narrację i nie zmieniasz jej w kółko ;) Gładko mi sie czytało i w ogóle whooopp whhoop ;) Czekam na Happy End♥
OdpowiedzUsuńDUŻO , DUŻO WENY ;)
Tak, ta narracja nie byłą zbyt trafiona i wreszcie ją ustabilizowałam, jak radziło mi kilka osób :3
UsuńDzięki :D
Jeny, w życiu nie spodziewałam się takiego czegoś. Zaskoczyłaś mnie. Szczerze mówiąc, masz genialne pomysły. Teraz to już kompletnie nie wiem co będzie w następnym rozdziale, dlatego proszę, dodaj go szybko! ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję n.n
UsuńPostaram się, ale wiesz jak bywa ;3
Zaskoczyłaś mnie tym rozdziałem. Myślałam, że się spotkają. Urozmaicasz akcję i dlatego to opowiadanie nie jest nudne. Nie wiem czego się podziewać po następnym rozdziale więc nie pozostaje mi nic innego jak czekać na następny i modlić się żebyś dodała to już wkrótce.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Cieszę się, że tak mówisz :3 Bałam się właśnie, że bez Draco stanie się to drogą przez wieczne męki, ale okazuje się, że jednak nie i... jestem szczęśliwa :]
UsuńPozdrawiam :*
Niech on ją znajdzie :C ! <3 On ją tak kocha . A ty świetnie piszesz ! Masz wielki talent :D Życze dużoo weny i powodzenia w pisaniu :*
OdpowiedzUsuńOj kocha, nie kocha :p
UsuńDziękuję :3
O raju, te teksty o Harry'm po prostu... świetne xDD. Ogólnie to szkoda, że tak krótko :( Oni będą razem, praaawda? ;D
OdpowiedzUsuńDzięki :D
UsuńOoj, starałam się wyrobić i temu jest takie krótkie, ale dostrzegajmy pozytywy :)
Daj mi nastepny rozdział bo chciałam sie popłakac i nie mogłam w takim momencie skończyłas . xD
OdpowiedzUsuńMam nadzieje ze draco ruszy dupe i pojedzie do niej i powie co czuje . ;D
Oj nie płaczaj :3
UsuńDodasz następny rozdział w ten weekend?
OdpowiedzUsuńkiedy nowy? :3
OdpowiedzUsuńGenialnie napisany rozdział! Jestem ciekawa jak długo Hermiona zamierza się ukrywać. Mam nadzieję,że Malfoy zdoła ją odszukać
OdpowiedzUsuńa przynajmniej ja temu gorąco kibicuje:)
Ujmuje mnie sposób w jaki opisujesz emocje i uczucia bohaterów, to naprawdę mistrzowski poziom. Już nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału.
Pozdrawiam
Danka
Bardzo dziękuję :D
UsuńKurczaki, bardzo mi miło, strasznie, strasznie miło.
To naprawdę motywujące - taka opinia :3
Jaki jest przypuszczalny termin kolejnego rozdziału? xD nie każ nam długo czekać :)
OdpowiedzUsuńDługo się czeka na nowe rozdziały :< Dawaj znać co i jak
OdpowiedzUsuńCZEKAMY !!!!! Kiedy nowy rozdział!!!!!??
OdpowiedzUsuńkiedy nowy rozdział?
OdpowiedzUsuńjuż dwa tygodnie czekamy -.-
i jeszcze pytanie: zawiesiłaś bloga na better-soul.blogspot.com ?
nie ma cię tam 3 miesiące i mogłabys zamiescic jakąś notke informacyjną że wogole żyjesz..
Nie zawiesiłam, bo nadal piszę, a jedynie co - to mały zastój :)
Usuńno to się zaczyna :D ciekai mnie czy Draco pojedzie za Mionką... Czekam na nexta:)
OdpowiedzUsuńTwoj blog jest cudowny :* czekam z niecierpliwoscia na kolejny odcinek :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zycze duuzo weny - Florence
Bardzo dziękuję :)
UsuńNowość zamieszczę jeszcze dziś :3
gdzie się podziewasz?!?!? kiedy nowy rozdział?!?!?!
OdpowiedzUsuńkobieto, Ty chcesz być oskarżona o morderstwo?!
OdpowiedzUsuńbo właśnie mnie zabijasz, każąc czekać!
~mary
Jejku co sie z Tobą dzieje?!?!?!?! Mogłabyś przynajmniej powiedzieć co i jak....
OdpowiedzUsuńwrr!
OdpowiedzUsuńzlinczuję cię!
no i dobra!
OdpowiedzUsuńmega foch z mega przytupem!
Pozdrawiam (bardzo zła) M.
Dzisiaj dodaję, słowo ! :D
UsuńOkoło 17 :3